piątek, 18 maja 2012

Biorę to na siebie


Tak po ludzku, rzeczywiście mam poczucie takiego rozgoryczenia, że nie wszystko to, co było zamierzone i zaplanowane, się udało, zwłaszcza na tym krytycznym odcinku A2. (...) Pracuję na własny rachunek, oczywiście biorę to całkowicie na siebie - przyznaje minister Sławomir Nowak.

Dziś zbadamy, jakie konsekwencje ponoszą osoby odpowiedzialne za... cokolwiek w rządzie? Otóż, jak dowiedzieliśmy się z nieoficjalnych źródeł, konsekwencje rzeczywiście istnieją i są niemałe. I tak na przykład Donald Tusk po każdej wpadce staje wieczorem przed lustrem z posępną miną, marszczy brew, po czym brutalnie i bezlitośnie grozi sobie samemu palcem; minister Boni w podobnej sytuacji zwyczajowo klęczy na grochu; Stefan Niesiołowski (a jakże) również "bierze na siebie" i ilekroć miałby sobie coś do zarzucenia, zawsze honorowo odmawia sobie osłodzonej herbaty i ze łzami w oczach przełyka bolesne łyki gorzkiego napoju. Minister Nowak w następstwie każdego niepowodzenia, koncertowego ośmieszenia własnego resortu, siebie samego oraz własnej partii odmawia sobie dobranocki oraz przez tydzień nie wychodzi na rower.

Zgoła inną mentalność zdają się wyróżniać urzędnicy GDDKiA, którzy za pasmo gigantycznych niepowidzeń w budowie autostrad postanowili... przyznać sobie premię. No ale oni różnią się od polityków tym, że po prostu zarabiają pieniądze, jak się da, pozostając zwykłymi cwaniaczkami i nie musząc dodatkowo robić z siebie publicznie pajaców. Politycy muszą, gdyż pragną regularnie informować wyborców o swoich sukcesach, odwadze, honorze i gotowości do ponoszenia WSZELKIEJ odpowiedzialności za swoje czyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz